Warszawa - polska mekka, do której ciągną pielgrzymki młodych ludzi wierzących, że tylko tu mogą zrealizować swoje marzenie o dobrej pracy, porządnych zarobkach, rozpoczęciu prawdziwego dorosłego życia. Czy ten mit nadal funkcjonuje? Zapytaliśmy o to troje warszawiaków z wyboru.
Dlaczego Warszawa?
Decyzja o wyjeździe z rodzinnego miasta nigdy nie jest łatwa. Tu mamy przecież rodzinę, przyjaciół, znajome miejsca. Ale nie ma tu pracy i to zwykle najczęstszy powód - albo praca, którą zdobyliśmy nie satysfakcjonuje nas pod względem finansowym, nie pozwala nam się rozwijać.
Dominika, pracownica firmy public relations: - Na wyjazd do Warszawy zdecydowałam się z powodu pracy, a właściwie jej braku na Śląsku. Poza tym byłam zainteresowana branżą public relations, a Warszawa jest w zasadzie jedynym miejscem w Polsce, w którym działa ona prężnie i ma duże znaczenie. Inną kwestią był brak satysfakcji z dotychczasowych zajęć. Liczyłam więc na korzystną zmianę w tym względzie.
Wojtek, dziennikarz sportowy: - Kiedy wyjeżdżałem do Warszawy, miałem pracę i niewiele ryzykowałem, wziąłem tylko „wolne”. Dostałem propozycję poprowadzenia studia olimpijskiego Sydney 2000 w radiowej "Trójce", więc jechałem tylko na miesiąc. Ale pomyślałem, że może zostanę jak się uda. W Katowicach miałem kiepskie perspektywy. Kiedy skończyłem studio olimpijskie w „Trójce”, następnego dnia dostałem pracę w Radiu Plus. Nie miałem zatem problemu z szukaniem pracy.
Olga, dziennikarka telewizyjna: - Miałam sporo szczęścia. Mój mąż jest warszawiakiem z pochodzenia. Decydując się na ślub mieliśmy do wyboru - albo on szuka pracy na Śląsku, albo ja w Warszawie. Odpowiedź była oczywista. Pracowałam w katowickim oddziale prywatnej telewizji. Gdy powiedzialam moim pracodawcom, że chcę przenieść się do Warszawy, zgodzili sie od razu.
Pierwsze kroki
Jak "zaczepić się" w obcym mieście? Jak szybko znaleźć pracę i znaleźć mieszkanie, ktore nie pochłonie wszystkich zarobionych pieniędzy? To pytania, które dręczą nowo przybyłych emigrantów.
Dominika: - W Warszawie mieszkała już moja przyjaciółka, u której mogłam zamieszkać. Miałam też trochę zaoszczędzonych pieniędzy na czas szukania pracy. Poszukiwania rozpoczęłam w połowie sierpnia 2002 r. – „od drzwi do drzwi”. Zanim jednak przyjechałam do Warszawy, sporządziłam listę firm, w których chciałabym pracować i przygotowałam kilkadziesiąt CV i listów motywacyjnych. Już po tygodniu składania swoich ofert osobiście, otrzymałam kilka telefonów z zaproszeniem na rozmowę. Jednym z nich był telefon z agencji PR, w której nadal pracuję. Po pierwszej rozmowie z prezesem firmy, po paru dniach, zostałam zaproszona na drugą rozmowę, tym razem z osobą, w której zespole potencjalnie miałam pracować. Kilka dni później otrzymałam wiadomość, że dostałam tę pracę. Czynnikiem decydującym chyba o przyjęciu mnie do firmy było moje dotychczasowe doświadczenie. Ta praca jest więc moją piątą z kolei, ale szczęśliwie wciąż pierwszą w Warszawie. Oczywiście nie od razu dostałam wypłatę, więc do czasu tej pierwszej wspomogli mnie rodzice.
Olga: - Przez pierwsze miesiace nie było łatwo. Dla dziennikarza bardzo ważne są kontakty - znajomosc terenu i ludzi. Trochę to trwało zanim jako dziennikarz poczułam się tu jak w domu. Ale udało się.
Tu zawsze znajdziesz pracę
Warszawa to mityczna kraina mlekiem i miodem płynąca - tak przynajmniej myślą tysiące ludzi, którzy co roku decydują się na emigrację do stolicy. Powoli jednak i tu robi się coraz trudniej. Skończyły się czasy, kiedy każde CV spotykało się z entuzjastyczną odpowiedzią potencjalnego pracodawcy.
Wojtek: - Czy zrobiłbym to samo gdybym teraz kończył studia? Muszę przyznać, że żałuję, iż wcześniej nie wyjechałem do Warszawy, bo miałem taką szansę, ale jej nie wykorzystałem. Tutaj znalazłem wręcz idealną dla siebie pracę. Warszawa to nie jest jedyne miejsce, gdzie można znaleźć pracę, ale w moim zawodzie i z moimi ambicjami w tej chwili chyba jedyne. Przeprowadzka do innego miasta w tej chwili byłaby krokiem do tyłu. Być może za jakiś czas zmienię zdanie. A znaleźć pracę w Warszawie jest coraz trudniej, zwłaszcza w mediach…
Dominika: - Do Warszawy pojechałam trzy lata po zakończeniu studiów. Wówczas jeszcze zupełnie nie byłam gotowa na taki krok, który mnie przerażał, choć myślałam o nim intensywnie. Zresztą sądziłam wtedy, że powinnam zdobyć najpierw jakieś doświadczenie, zanim zacznę „podbijać” Warszawę. W końcu po trzech latach pracy na Śląsku nie widziałam tam dla siebie żadnego miejsca i innego wyjścia, jak tylko wyjazd. Znam w Warszawie wiele osób, które przyjechały skądś w poszukiwaniu pracy. Wszystkie ją w końcu znalazły, wcześniej czy później. Myślę, że kwestia determinacji ma tu decydujące znaczenie: jadąc byłam przekonana, że pracę dostanę, nie wyobrażałam sobie, że będzie inaczej. I udało się. Praca jest interesująca i daje ogromną satysfakcję.
Olga: - Warszawa daje zdecydowanie więcej szans na rozwój. Wiem to zwlaszcza teraz, po trzech latach pracy w Warszawie.
Moje miasto?
Warszawa często traktowana jest jak jedno wielkie zbiorowisko przyjezdnych. Odczuwają oni obcość tego miasta, zwłasza w dni wolne od pracy, kiedy nie ma co robić, a nie ma za co pojechać do domu, na drugi koniec Polski. Dopiero po latach przyzwyczajają się i zaczynają o stolicy myśleć jako o swoim miejscu na ziemi.
Dominika: - To trudne miasto, zwłaszcza gdy zostawia się rodzinę i wszystkich przyjaciół.
Wojtek: Warszawa chyba nie jest „moim miastem” takim, jakim jest Rybnik, moje miasto rodzinne, ale też nie mogę powiedzieć, że jest to miasto, w którym tylko pracuję i mieszkam. W jakimś stopniu jestem ze stolicą związany, również emocjonalnie. I chyba też mogę powiedzieć, że kiedy jestem w Warszawie, jestem u siebie. Dobrze się w tym mieście czuję. Jest sporo rzeczy, które mi przeszkadzają, ale generalnie jest dobrze. A co mi przeszkadza? Koszty utrzymania, zwłaszcza koszty wynajmu mieszkania, które w stosunku do pensji są bardzo wysokie. No i ceny mieszkań, dramatyczne…
Olga: - Tak. Warszawa jest moim miastem. Mam tu rodzinę, udało nam się kupić mieszkanie na warszawskich Kabatach, mam fantastyczną pracę i coraz bardziej lubię to miasto. Zawsze z wielkim sentymentem odwiedzam Śląsk, gdzie się urodziłam, wychowałam i wykształciłam. Ale gdy stamtąd wyjeżdzam mówię sobie - wracam do domu. Oczywiście, jako stolica zawsze będzie skupiac ludzi, którzy przyjeżdżają tu tylko po pracę. Wystarczy w piątkowe popołudnie wyjechać na drogę w stronę Katowic i stanąć w korku. Ludzie na weekend wciąż wracają do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz