Śmierć fast foodowi! Czas na zdrowe i regionalne. Polacy zaczynają doceniać ideę slow foodu i patentowej ochrony żywności regionalnej. To się opłaca!
Makarony na salony
Slow Food to organizacja założona we Włoszech w opozycji do popularnego sposobu odżywiania fast food, czyli jedz szybko, w biegu, byle gdzie, nie poświęcaj na jedzenie casu, który możesz spożytkować na pracę. Slow food to coś zupełnie innego. To styl życia, który zamiast zawrotnego tempa propaguje spokój, a zamiast jedzenia w pośpiechu byle czego, odkrywanie nowych smaków i delektowanie się nimi, bo przecież jedzenie to jedna z największych przyjemności.
Nie trzeba o tym mówić Maciejowi Jarasowi, producentowi miodów pitnych, który jako jeden z pierwszych członków polskiego ruchu slow food został zauważony przez międzynarodowe gremium, a jego produkty wpisano na “listę przebojów” światowego slow food. - Miody z mojej firmy jako jedyny tego typu produkt znalazły się na liście żywności ułożonej przez organizację Slow Food – mówi Maciej Jaras.
O promocji oscypków myślą górale. Na tegorocznym „Salone del Gusto” (Salon Smaku) w Turynie czterej bacowie z Podhala: Władysław Klimowski - prezes baców, Wojciech Komperda, Józef Wojtyczka i Andrzej Zubek prezentowali ten podhalański ser, który również znalazł się na liście organizacji Slow Food. W sierpniu na Podhale przyjechali przedstawiciele organizacji, aby zrealizować projekt zakładający wprowadzenie oscypka na rynki światowe. Pierwszym krokiem miał być właśnie udział baców w "Salonie Smaku" i światowa promocja oscypka.
“Salon Smaku” to świetna okazja do promocji dla niewielkich producentów. Choć wyjazd wiąże się ze sporymi kosztami (jednak zdarza się, że organizatorzy pokrywają te wydatki), to jest to najtańsza i najskuteczniejsza forma reklamy. Odwiedzający targi są łasi na wszelkie nowinki z krajów, których połeżenia na mapie świata mogą znać niezbyt precyzyjnie. To również świetna promocja dla kraju pochodzenia producenta.
Jak się okazuje, nie tylko niszowi producenci mają szansę zabłysnąć na “salonach”. Duże firmy, produkujące w przemysłowych ilościach, również przygotowują specjalną ofertę. Przykładem może być polski producennt makaronów Malma, który do Turynu przywiózł makarony “bardziej włoskie od tych wytwarzanych w samych Włoszech”. Jak pisała włoska prasa, do stoiska Malmy ustawiały się kolejki. Znawcy tematyki i najlepsi kucharze uznali makarony linii GOURMET oraz specjalny makaron jajeczny pappardelle all’uovo za doskonałe. Malma wprowadza te produkty do sieci hipermarketów na terenie całych Włoch, co należy uznać za duży sukces.
Liczy się patent
Produkty regionalne w Unii Europejskiej to najlepsze, chronione patentami, specjały kuchni poszczególnych regionów kontynentu. Do tej pory żaden polski produkt nie został zarejestrowany w Komisji Europejskiej, co jest niezbędne do uzyskania specjalnego certyfikatu. To się powinno zmienić, gdyż niedawno Sejm uchwalił oczekiwaną ustawę o rejestracji i ochronie nazw produktów rolnych, która wprowadza nowy podział kompetencji w rejestracji produktów tradycyjnych i regionalnych, podporządkowując wszystkie kwestie związane z ich rejestracją i promowaniem ministrowi właściwemu ds. rolnictwa.
Dotychczas za procedurę oceny i przekazywania wniosków o rejestrację nazw produktów regionalnych do Komisji Europejskiej odpowiedzialny był Urząd Patentowy, zaś za rejestrację produktów tradycyjnych resort rolnictwa. Obecnie całość spraw leży w kompetencji resortu rolnictwa. Ustawa reguluje tryb składania wniosków o rejestrację produktów, a także określa organy upoważnione do kontroli i certyfikacji środków spożywczych.
Produkty rolne czy środki spożywcze, które zostaną uznane za tradycyjne, wpisywane będą na listę produktów tradycyjnych, dostępną m.in. na stronach internetowych resortu rolnictwa. Według resortu rolnictwa, na realizację tej ustawy są zapewnione środki w budżecie na 2005 r. W gestii Agencji Rynku Rolnego będzie na ten cel przeznaczone 2,35 mln zł (50 proc. w ramach środków krajowych), reszta zaś pochodzić będzie z Unii Europejskiej. Szacuje się, że w latach 2004-2006 może być zarejestrowanych ok. 50 produktów tradycyjnych i regionalnych.
Pierwszy krok zrobili już pszczelarze z Przemkowa k. Polkowic (dolnośląskie). Chcą oni, aby za produkt regionalny uznać ich miód wrzosowy. W okolicy Przemkowa znajdują się największe w Polsce wrzosowiska, a tamtejsi pszczelarze kultywują tradycję od wielu pokoleń. Jeśli ich wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie, miód wrzosowy będzie mógł być produkowany tylko w gminie Przemków. A to może oznaczać, że niewielką miejscowością zainteresują się turyści z całego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz