Słodycze to jeden z polskich eksportowych hitów. Eksport stale rośnie i w ub. r. przyniósł producentom 1,2 mld zł. Wiele wskazuje, że nasze słodycze mogą zawojować rynki Unii Europejskiej - pod warunkiem, że zapowiadane podwyżki cen cukru i mleka nie wpłyną na konkurencyjność polskich firm.
Od trzech lat eksport słodyczy systematycznie rośnie o 10 proc. każdego roku. W przypadku pieczywa cukierniczego i ciastek wskaźnik ten jest jeszcze wyższy i wynosi ok. 30 proc. w ciągu roku. Największymi odbiorcami polskich słodyczy są kraje Unii Europejskiej – wysyłamy tam co roku słodyczy za ok 70 mln USD. Drugim najważniejszym odbiorcą są kraje dawnego ZSRR (sprzedaż za ok. 45 mln USD rocznie), trzecim - kraje z Europy Środkowej – 44,5 mln USD. Według obliczeń Stowarzyszenia Polskich Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych (Polbisco) polskie słodycze trafiają do 90 państw na całym świecie.
Producenci zadowoleni...
Cieszą się producenci, bo ten wzrost jest zasługą ich zaangażowania, przede wszystkim w unowocześnianie zakładów i poprawianie jakości produktów. - Eksport w naszym przypadku stanowi ok. 10-11 proc. przychodów. Najwięksi odbiorcy naszych produktów to USA, kraje Unii Europejskiej i Europy Śr.-Wsch. - mówi Michał Jurek z brzeskiej Odry. - Nie mamy problemów ze spełnieniem najostrzejszych wymagań klientów, gdyż spełniamy wszystkie istniejące normy.
- Udział eksportu systematycznie wzrasta i na dzień dzisiejszy wynosi około 1,5 mln zł, co stanowi ponad 5 proc. przychodów - mówi Maciej Cieślewicz, z firmy Hildebrand, producenta bombonier. - Główne kierunki eksportu to w naszym przypadku Korea Południowa, Izrael, USA, (pośrednio) Czechy, Węgry, Rosja, Niemcy, Rumunia.
...ale i zaniepokojeni
Niepokojącym zjawiskiem może być jednak przewidywany po wejściu Polski do UE wzrost cen cukru i mleka, czyli podstawowych składników produkcji cukierniczej. Oznaczałoby to automatyczny wzrost cen słodkich wyrobów. - Podwyzka cen surowców przeniesie się proporcjonalnie na ceny naszych wyrobów - dodaje Maciej Cieślewicz. - W chwili obecnej zachodni importerzy uważają, iż produkty z Polski powinny być tanie ze względu na tanią siłę roboczą. Nie dotyczy to naszych produktów. Nasza cena dla konsumenta z kraju, jak i dla importera z zagranicy, jest taka sama. Wyroby są dobrej jakości zarówno dla jednych, jak i drugich, dlatego nie mamy się czego wstydzić wysyłając nasze produkty za granicę. Również ceny są adekwatne do zastosowanych surowców i jeśli w tej chwili są kupowane, to dlaczego po wejściu do Unii, przy jednoczesnym zniesieniu cła, mają nie być kupowane?
Michał Jurek z Odry wciąż ma nadzieję, że podwyżek nie będzie, jeśli państwo przyjmie odpowiednią politykę dotowania.
Wygląda na to, że przyszłość polskich firm cukierniczych rysuje się dobrze. Nic dziwnego, że większość z nich jest już kontrolowana przez zagranicznych inwestorów, a firmy z wyłącznie polskim kapitałem można policzyć na palcach jednej ręki. Nie mamy kompleksów i nie mamy się czego wstydzić, co potwierdza systematyczny wzrost sprzedaży polskich słodyczy na zagranicznych rynkach.
Unia psuje czekoladę!
Komisja Europejska zadecydowała, że producenci wyrobów czekoladowych będą mogli dodawać do tłuszczu kakaowego do 5 proc. tłuszczu roślinnego i produkt ten nadal będzie określony mianem czekolady (a nie wyrobu czekoladopodobnego). Decyzja wywołała wzburzenie francuskich producentów, przede wszystkim drobnych, hołdujących tradycji rzemieślników i firm rodzinnych. Polscy producenci deklarują - nie zamierzamy zmieniać składu czekolady! - W naszym zakładzie nie było nigdy wyrobu czekoladopodobnego - mówi Maciej Cieślewicz. - Może przejdziemy na własną produkcję kuwertury i nie będziemy dokładali tłuszczów roślinnych. - W swoich wyrobach PWC ODRA SA używa i będzie używać wyłącznie naturalnej kuwertury czekoladowej - zarzeka się Michał Jurek. - Nie stosujemy jakichkolwiek dodatków do kuwertury. Nasze wyroby są bardzo dobrze oceniane przez klientów i nie chcemy ich "psuć".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz