W Polsce działa obecnie ok. 140 producentów słodyczy. Kilka największych zakładów jest własnością zagranicznych koncernów, reszta to małe i średnie firmy polskie. Branża cukiernicza jako jedna z niewielu może się pochwalić dodatnim saldem obrotu z zagranicą. Oznacza to, że więcej eksportujemy niż sprowadzamy. Import okazał się zbyteczny, kiedy na początku lat 90. do Polski weszli światowi producenci i przejęli polskie fabryki lub wybudowali od podstaw nowe zakłady. Zainwestowali oni w Polsce 500 mln dolarów. Wytwarzamy prawie jeden procent całej światowej produkcji słodyczy.
Według badań konsumenckich Polacy najchętniej kupują czekoladę – 36,4 proc., potem wafelki w czekoladzie, batony, praliny i draże.
Czekoladowy sen
O zaletach smakowych czekolady nie trzeba nikogo przekonywać. Od kilku lat wiemy także, że ten smakołyk zawiera wiele cennych składników mineralnych i witamin, jest też potężnym źródłem energii, dlatego zaleca się zabierać go na dłuższe wędrówki. To dobre wieści dla smakoszy, tym bardziej, że gatunków i rodzajów czekolady jest w sklepach pod dostatkiem. Czekolady dzielimy na cztery podstawowe gatunki: pełne, nadziewane, napowietrzone i czekoladę do picia. Z kolei tabliczki pełne można podzielić na mleczne, deserowe, gorzkie, białe itp. Te podziały można powtarzać jeszcze wielokrotnie, co świadczy o bogactwie rynku. Przeciętny Polak zjada ok. 3,6 kg czekolady rocznie, co w porównaniu z apetytem Szwajcarów (10 kg) nie jest wynikiem oszołamiającym. Za to daje nadzieję producentom na większą sprzedaż, gdyż, jak pokazują badania rynku, konsumpcja w Polsce systematycznie rośnie.
Ciekawa jest zmiana upodobań Polaków. Kiedyś najpopularniejszymi czekoladami były deserowe i gorzkie. Dziś zdecydowana większość konsumentów (62 proc.) sięga po czekolady mleczne. Na drugim miejscu są gorzkie (27 proc.), a na trzecim – białe (11 proc.), których przed 1990 rokiem w ogóle w Polsce nie produkowano.
Czterech producentów opanowało ponad 70 proc. rynku czekolady. Są to Cadbury Wedel (27, 9 proc.), Stollwerck (20,3 proc.), Kraft Jacobs Suchard (15,6 proc.) i Nestle Goplana (11, 3 proc). Poza czołówką pozostają takie firmy, jak Terravita, Wawel, Fazer, Millano i inne (dane: AC Nielsen).
Na początku ubiegłej dekady zdecydowanym liderem na rynku był Wedel; miał wtedy ponad połowę rynku. Ta firma ze 150-letnią tradycją produkcji czekolady do dziś jest najlepiej rozpoznawaną polską marką – nie tylko w zestawieniu z innymi producentami słodyczy. W 1991 r. sprzedano ją Amerykanom z PepsiCo, którzy obiecywali duże inwestycje. Szybko się okazało, że chodziło im głównie o uruchomienie w Polsce produkcji chipsów, a na czekoladzie za bardzo się nie znają. W wyniku błędów w zarządzaniu firma szybko traciła rynek na rzecz nowych konkurentów. W efekcie firmę podzielono na cztery części, produkujące chipsy (właścicielem pozostało PepsiCo.), cukierki (zakład Syrena sprzedano Leafowi) i ciasteczka (kupcem został Danone). Na największy zakład – ten produkujący czekoladę – znalazł się chętny z Wielkiej Brytanii, Cadbury. Pod jego rządami Wedel stopniowo odbudowuje pozycję lidera, choć nie obyło się bez wpadek (konkurujące ze sobą wyroby Wedla i Cadbury).
Wedlowi depcze po piętach niemiecki Stollwerck (czekolady Alpen Gold), który w 1995 r. wybudował fabrykę pod Poznaniem. Firma ta zdobyła swoją pozycję wprowadzając na rynek polski wiele nowych czekolad np. truflowo-likierową czy miodowo-karmelową. Obecnie trwa fuzja Stollwercka z amerykańskim koncernem Kraft Food (producent Milki), który jest obecny w Polsce od 1993 r. Połączenie sił oznacza pojawienie się nowego lidera wśród producentów.
Kolejną dużą firmą jest należąca od 1994 r. do szwajcarskiego Nestle poznańska Goplana. Jest to po Wedlu najlepiej rozpoznawana marka polskich czekolad. Oprócz tych międzynarodowych gigantów na rynku znalazły dla siebie miejsce mniejsze firmy, takie jak Wawel, czy całkiem młode marki, jak Terravita, Fazer, Millano (czekolady Baron i Millano). W sprzedaży są też drogie – bo importowane – szwajcarskie czekolady firmy Lindt&Sprungli.
Na zły humor najlepsze raczki
Wafelki przekładane kremem i oblane czekoladą to polska specjalność. Od lat na całym świecie (eksportowane nawet do krajów arabskich i na Islandię) znane są wafelki Prince Polo. Ten typ słodyczy jest bardzo popularną przekąską ze względu na niską cenę, nic więc dziwnego, że w tym przedziale trwa zacięta walka producentów na reklamy, promocje i nowe smaki. Podział rynku rozkłada się mniej więcej po równo między Goplaną (Princessa), Olzą Kraft Jacobs Suchard (Prince Polo) i Kaliszanką (Grześki). Ta ostatnia firma przebojem wdarła się na rynek, zdobywając bardzo dużą jego część (według danych SMG/KRC Poland za okres marzec 2000-marzec 2001 to właśnie Grześki były najchętniej kupowanym wafelkiem). Walczą też mniejsi producenci, jak Wawel (Teatralny) i Skawa (Elitesse).
Rynek batonów – innej, kupowanej zwykle „przy okazji”, przekąski - opanowały praktycznie dwie firmy: Master Foods Polska (m.in. Snickers, Mars) i Cadbury Wedel (Picnic, Rekord).
Kto w dzieciństwie czytał pełną humoru książkę Jerzego Broszkiewicza „Długi deszczowy tydzień”, z pewnością pamięta, czym z upodobaniem zajadał się jeden z bohaterów, Pacułka. Chodzi oczywiście o słynne raczki, które kupowało się po drodze do kiosku z gazetami. Raczki do dziś są produkowane przez Wawel. Nie zniknęły też inne „kultowe” cukierki z czasów przed amerykanizacją rynku: Michałki (Śnieżka), Kasztany (Wawel), Kukułki (m.in. Odra).
W produkcji „galanterii czekoladowej” (bombonierki, praliny, galaretki, ptasie mleczko) przodują średniej wielkości firmy polskie: Wawel, Mieszko, Solidarność, Jutrzenka, Odra. Oczywiście produkują je także międzynarodowe koncerny – Wedel, Goplana, Ferrero.
Ważny element rynku słodyczy stanowią ciasteczka i herbatniki. Tu zdecydowanym liderem jest Danone, bardziej kojarzony z jogurtami i przetworami mlecznymi. Produkuje on popularne wedlowskie Delicje i Pieguski. Największym konkurentem Danone jest w Polsce Bahlsen, który produkuje m.in. markizy Hit, ciasteczka Leibniz oraz herbatniki Lajkonik. Znaczący udział w sprzedaży mają też mniejsze firmy: Jutrzenka, Bahia, Kopernik, Solidarność.
Warto jeszcze wspomnieć o wyjątkowym segmencie rynku nastawionym na najmłodszego odbiorcę. Marzenie każdego dziecka wychowującego się w ciężkich latach 80. – Kinder Niespodzianki i „miśki” Haribo – są dziś dostępne w każdym osiedlowym sklepiku.
Z kondycją wszystko w porządku
Branża cukiernicza nie narzeka. Nie musi się borykać z problemami, jakie gnębią producentów papierosów czy piwa. Chociaż powinni uważać z reklamą skierowaną do dzieci – jeśli dziecko pod jej wpływem gnębi swoich rodziców i wymusza na nich kupno kolejnej specjalnej czekolady z bąbelkami lub dwiema pełnymi szklankami mleka, oznacza to, że reklama była zbyt nachalna. Prawodawstwo Unii Europejskiej, do której przecież zmierzamy nieuchronnie, szczególnie chroni bowiem najmłodszych, także przed wpływem reklamy.
Lubimy słodycze i będziemy jeść ich coraz więcej. Wyniki sprzedaży nawet mniejszych producentów są bardzo dobre. Przykładowo Jutrzenka w ub. r. wypracowała ponad 3 mln zł zysku, Mieszko od trzech lat notuje 35-procentowy wzrost sprzedaży rocznie, a Wawel w niedługim czasie ma zamiar wybudować nową fabrykę wartości 80 mln zł. Porównania z zachodnimi statystykami wskazują nam wyraźnie, że możemy jeść jeszcze więcej. Oczywiście pamiętając o systematycznym odwiedzaniu dentysty i spalaniu nadmiaru kalorii w ruchu.
Najchętniej kupowane słodycze w Polsce:
- czekolada - 36,4%
- wafelki – 18,1%
- batony – 17, 7%
- praliny – 16,5%
- draże – 10,6%
- inne – 0,7%
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz