Rozmowa ze Stefanem Krajewskim, wojewodą łódzkim.
- Niegdyś Łódzkie było polskim “zagłębiem” włókienniczym. Dziś niewiele z tej przeszłości pozostało. Jaka jest zatem przyszłość gospodarcza regionu?
- Życie spowodowało, że przemysł lekki odgrywa coraz mniejszą rolę – i jest to proces nieodwracalny. Proces, którego nie zatrzymamy i którego nawet nie należy zatrzymywać. Chodzi jednak o to, żeby bezrobocie, które powstaje na skutek tych zmian, było szybko zagospodarowywane. Województwo łódzkie już teraz ma zdywersyfikowaną wyraźnie strukturę przemysłu. Kiedy mówię, jaki przemysł obecnie w województwie dominuje, to z reguły spotykam się z niedowierzaniem - bo jest to przetwórstwo rolno-spożywcze. Duży udział ma także produkcja materiałów budowlanych i wyposażenia domowego. W Łodzi została tylko jedna fabryka produkująca tkaniny bawełniane. Kierunek, w jakim idziemy, to dywersyfikacja, czyli zaprzeczenie monokultury, jaka do tej pory dominowała w strukturze łódzkiego przemysłu.
Przeszliśmy co najgorsze i teraz wyraźnie idziemy ku lepszemu. Pojawiają się nowe branże oparte na nowoczesnych technologiach, jak choćby sektor farmaceutyczny i medyczny. Mamy zarówno stare przedsiębiorstwa, które się modernizują, oraz nowe i znaczące w skali kraju, jak Polska Grupa Farmaceutyczna, która jest symbolem ekspansji.
Oczywiście, bardzo silny jest sektor paliwowo – energetyczny skupiony wokół kopalni węgla brunatnego Bełchatów. W Łodzi ma siedzibę BOT, czyli holding kopalń i elektrowni Bełchatów-Opole-Turoszów. Znajdują się tu inwestycje zagraniczne związane z szeroko pojętym wyposażeniem gospodarstw domowych (Bosch- Siemens, Merloni), ale też elektroniką czy obsługą księgową firm zagranicznych (Philips) oraz wielkie centra logistyczne związane z budową przecinających się w Łódzkiem autostrad. Perspektywa ta bardzo dynamizuje rozwój gospodarczy, co już jest widoczne. To nasze poważne atuty.
- Czy za tymi inwestycjami przemysłowymi pójdzie rozwój usług?
- Niektórzy marzą o tym, żeby województwo było jak dawniej regionem przemysłowym. Ale dzisiaj nowoczesne metropolie funkcjonują w oparciu o usługi. Tu potrzeba wysokich kwalifikacji, a praca jest dobrze płatna i ciekawa. Nasza perspektywa to właśnie rozwój szeroko pojętych usług: finansowych, medycznych, ale także np. wzornictwa.
- Czy zatem, skoro odchodzi się od dominacji przemysłu, nie warto spróbować przyciągnąć do regionu turystów?
- Łódź może być wyjątkową atrakcją turystyczną, z Piotrkowską, z dawnymi kompleksami fabrycznymi, także z Muzeum Sztuki Współczesnej, z cmentarzami - choćby z największym w Europie cmentarzem żydowskim, który ma szansę zostać wpisany na listę dziedzictwa światowego UNESCO, oraz całą infrastrukturą rozrywkową. Ale to nie wszystko. Turyści mogą jechać też poza Łódź. I takich miejsc trochę jest. Mamy przecież Oporów, Arkadię, Nieborów, Łowickie z jego folklorem, Podklasztorze w Sulejowie – zabytek klasy zerowej, mamy Spałę z centrum przygotowań olimpijskich, które może oferować usługi dla bogatych turystów, Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich. Na południu są wspaniałe tereny nad Pilicą z Zalewem Sulejowskim, Załęczański Park Krajobrazowy – mało znany, ale przepiękny. Bardzo ładnie jest w okolicy Bełchatowa. Jest tam sporo lasów i zbiorników wodnych, o których mało kto wie. Tych atrakcji trochę jest. Jeśliby stworzyć odpowiednią ofertę turystyczną, w której goście przyjeżdżaliby do Łodzi na kilka dni i jeździli we wszystkie atrakcyjne miejsca, to moglibyśmy zacząć konkurować z innymi ośrodkami turystycznymi w Polsce.
Osobiście bardzo dużą wagę przywiązuję do Festiwalu Dialogu Czterech Kultur. To wspaniała inicjatywa, którą warto rozwijać. Łączy kulturę i gospodarkę. Przypomnę, że były takie lata w historii Łodzi, w drugiej połowie XIX w., kiedy większość jej mieszkańców stanowili Niemcy. To oni naprawdę budowali miasto i nie ma powodu, byśmy unikali mówienia o tym. Przed wojną, na ponad 600 tys. mieszkańców, 200 tys. było pochodzenia żydowskiego i ponad 70 tys. pochodzenia niemieckiego. Rosjan było mało, ale wywierali duży wpływ jako ci, którzy tutaj rządzili. Pozostałości po różnorodnych kulturach powinniśmy pieczołowicie odbudowywać. Żeby biznesmeni, ludzie kultury, nauki z tych krajów chcieli się w Łodzi spotykać, tu robić interesy, nawiązywać współpracę kulturalną i naukową. Żeby widzieli, że zostało dużo z tego, co ich narody wniosły w rozwój tego miasta, żeby widzieli, że my o to dbamy.
Z mojego doświadczenia wynika, że osobiste kontakty, sympatie, wspomnienia znaczą często więcej niż relacje czysto biznesowe, oficjalne. Festiwal powinien obrastać w kolejne imprezy, bo jest dla Łodzi niezwykle ważny.
- Łódź może stać się międzynarodową metropolią?
- Opowiem taką anegdotę. Był czas, że Koreańczycy, którzy przejęli jeden z banków w Łodzi, postanowili sprowadzić tu swoje rodziny i zamieszkać. Jeden z pracowników banku dostał zadanie znalezienia im – według ich wytycznych – kilku domów w Łodzi. To, co znalazł, wzbudziło zdumienie Koreańczyków. Uznali, że pracownik nie wykonał zadania, bo to, co im przedstawił, było nie do przyjęcia. Oni mieli proste życzenia: willa ma być w dobrej dzielnicy, ma być ochrona, przy każdej sypialni – oczywiste – łazienka. Dla dzieci, w pobliżu domu szkoła z językiem francuskim i angielskim. Dla żon miejsca, gdzie będą mogły spotykać się z ludźmi ze swojej sfery, podobnie dla ich mężów. Do tego dobra droga wylotowa do Warszawy. Jak zobaczyli, co jest, to postanowili do Łodzi nie przyjeżdżać. Dlaczego to mówię? Bo nawet jeśli nam się wydaje, że mamy tu jakieś atrakcje, to nam się tylko wydaje.
Jako wielka aglomeracja nie mamy paru elementarnych rzeczy. Musimy zrobić jeszcze dużo, żeby ta aglomeracja zaczęła żyć. Autostrady będą – już przesądzone. Ruszymy z budową w tym roku i pierwsze odcinki powstaną w 2005 r. Jestem przekonany, że w tym roku zapadnie decyzja lokalizacyjna o budowie wielkiego transkontynentalnego lotniska między Łodzią i Warszawą, że w miarę szybko będą podjęte decyzje o budowie szybkiej kolei Warszawa-Łódź, która przewiezie ludzi z Łodzi Fabrycznej do stacji Warszawa Centralna najwyżej w 60 minut.
- Łódź jest gospodarczo bardzo powiązana z Warszawą, a z tego co Pan mówi wynika, że chce jeszcze większej bliskości.
- Nie trzeba się tego bać. Byłoby dobrze, gdyby nasz region zbliżył się z aglomeracją warszawską. Wszyscy na tym skorzystamy. Warszawa ma bardzo duży potencjał, patrząc np. na liczbę powierzchni biurowych – w stolicy jest 80 proc. wysokostndardowych powierzchni biurowych całego kraju. Tam ciągnie obcy kapitał, ale Warszawa nie jest w stanie go wchłonąć. Łódź jest Warszawie potrzebna, bo razem możemy stworzyć potężny potencjał, który raz uruchomiony będzie się rozwijał bardzo szybko.
- Czy uważa Pan, że Łódź dobrze wykorzystuje swoje “pięć minut”?
-Tak. Sygnałem tego są przede wszystkim inwestorzy zagraniczni – i to bardzo poważni – którzy tu się lokują.
Mają dobre doświadczenia, rozbudowują zakłady. To już jest bardzo dużo. Obecny rząd dba o pozytywny wizerunek Łodzi w oczach inwestorów. Jeżeli będą kluczowe decyzje dotyczące regionu, jak lokalizacja lotniska, to uważam, że kapitał będzie tu ciągnął. Za tymi, którzy przyjdą pierwsi, przyjdą następni. Liczymy, że ten proces ulegnie zdecydowanemu przyśpieszeniu. Uważam, że dla Łodzi nadeszły naprawdę dobre czasy. Wiem, że to są deklaracje, które składa każdy. Ale w to wierzę i jestem pewien, że poprawa będzie widoczna już za pół roku, za rok. Tym bardziej, że poprawia się sytuacja ekonomiczna w całym kraju.
Łódzkie rozwija się także niezwykle dynamicznie jako ośrodek akademicki – mamy przeszło 100 tys. studentów. Ściągają tu ludzie z różnych części Polski. Ale to nie tylko Łódź, także Kutno, Łowicz, Skierniewice, Radomsko, Piotrków, Tomaszów i inne miejscowości. Choćby Łowicz – stał się jednym ze znaczących ośrodków akademickich. W niedużym mieście studiuje kilka tysięcy osób i zaczyna kształtować się tam lokalna kadra naukowa.
- Jak wygląda współpraca zagraniczna regionu?
- Podam kilka przykładów. Współpraca z Walonią, której spektakularnym przejawem była niedawna wizyta księcia Filipa. Mamy wspólne projekty, jak projekt rewitalizacji XIX-wiecznych obszarów przemysłowych, w którychWalonia ma duże doświadczenia. Współpraca gospodarcza z Rosją, mająca wyraz w ekspansji handlowej łódzkich przedsiębiorstw. Współpraca z Mołdową, z Republiką Tatarstanu czy stanem Maryland z USA świadczą o tym, że nie ograniczamy tych kontaktów tylko do Europy. Łódzkie bardzo skorzysta na podpisaniu umowy offsetowej z Amerykanami (związanej z zakupem przez nasz kraj myśliwców F-16). Będą to inwestycje high-tech o wartości kilkuset milionów dolarów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz