poniedziałek, 21 czerwca 2010

Sadownictwo: Wykorzystać szansę

Sadownikom nie jest lekko. Dawno nie uzyskiwali tak niskich cen za sprzedaż owoców. Wszystko wskazuje, że może być jeszcze ciężej - chyba że zaczną powstawać duże spółdzielcze firmy myślące poważnie o kreowaniu popytu i marki własnych odmian jabłek.

Wydawałoby się, że każdy Polak wie, iż polskie jabłka są najlepsze na świecie. Najsmaczniejsze i najzdrowsze, jak mówi Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. - To efekt specyficznego surowego klimatu, w którym dojrzewają. Dzięki niemu mają niepowtarzalny kwaskowaty smak ceniony przez odbiorców na całym świecie - podkreśla.

Moda na zagraniczne

Niestety, stara prawda "cudze chwalicie, swego nie znacie" i w tym przypadku ujawnia się w postawach polskich konsumentów. - Pod wpływem importu, zwłaszcza w okresie zimowym, polski konsument przyzwyczaił się do owoców dużych, wybarwionych, bez skazy - mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP. - Polskie tradycyjne odmiany nie są tak efektowne, chociaż mają znacznie lepsze walory zdrowotne i smakowe. Jednak popyt wymusza podaż i sadownicy muszą sadzić odmiany akceptowane przez klientów. Dlatego również w sadownictwie obowiązują mody. Obecnie do najpopularniejszych odmian należą: Jonagold, Gala, Szampion, Ligol. Coraz mniej popularne są odmiany tradycyjne: Lobo czy Cortland.

Różnego rodzaju nowinki przybywające z zagranicy powodują, że sadownictwo stało się niepewnym, sezonowym interesem. Obecnie żywotność sadu danej odmiany to 10-15 lat. Po tym czasie trzeba drzewka wyciąć - choć mogłyby nadal owocować - bo zmieniają się tendencje na rynku. - Uprawa jabłek jest działalnością bardzo kapitałochłonną - mówi Mirosław Maliszewski. - Sprawa polega nie tylko na wyhodowaniu owoców, trzeba je również przechowywać, a to oznacza koszty. Tymczasem polscy sadownicy uzyskują za jabłka najniższe ceny na świecie. Za dobrej jakości owoce producent dostaje ok. 80 gr za kg, są też odmiany, które kosztują 1 zł/kg, ale większość produkcji odbywa się poniżej kosztów. Np. za kilogram jabłek odmiany Idared producent dostaje 50 gr. Produkcja uboczna członków naszego związku, czyli na potrzeby przemysłu przetwórczego, również nie jest opłacalna - uzyskuje się ceny rzędu 20 gr/kg.

Muszą powstać OP-y

Czy wejście do Unii Europejskiej to dla polskich sadowników szansa? Tak, pod warunkiem, że zaczną myśleć o tworzeniu silnych grup, które będą traktować owocę jak produkt warty wypromowania i położą nacisk na stworzenie rozpoznawalnej marki. Potencjał produkcyjny Polski jest zbliżony do takich państw jak Francja, Niemcy i Włochy, które są głównymi dostawcami tych owoców na rynek UE. Można tę pozycję jeszcze umocnić wzorując się na standardach obowiązujących właśnie w UE. Forma spółdzielni istnieje we wszystkich krajach Europy Zachodniej. W krajach takich jak Niemcy, Holandia, Belgia, Szwecja 90 proc. owoców sprzedawana jest przez spółdzielnie. Państwa UE przeznaczają na pomoc dla organizacji producentów (OP) ponad 250 mln euro rocznie. To właśnie o te pieniądze warto walczyć - z tym, że są one przeznaczone tylko dla sadowników zorganizowanych.

- Takie grupy w Polsce już powstają, przykładem może być Mazowiecka Spółdzielnia Producentów Owoców i Warzyw Centrum zrzeszająca sadowników z 15 gmin Mazowsza - zauważa Mirosław Maliszewski. - Sadownicy mają już świadomość, że konsolidacja jest niezbędna, bo tylko w ten sposób mogą przetrwać.

Unia Europejska w rozporządzeniu 2200/96 za podstawowy element wspólnej organizacji rynku owoców i warzyw uznała organizacje producentów. Uznano, że tylko duże organizacje producenckie są w stanie zapenić niezmienną wysoką jakość, gdyż tylko duże i prężne podmioty mogą zakupić niezbędny wydajny sprzęt np. do sortowania i pakowania, będą mogły zbudować duże chłodnie i sortownie-pakownie oraz zgromadzić i oferować odbiorcy odpowiednio duże partie towaru przygotowanego zgodnie z normami. Głównymi celami działania organizacji producentów określonymi przez Unię Europejską są: koncentracja produkcji, wspólna sprzedaż produkcji członków organizacji, zwiększanie wartości owoców i warzyw przez lepsze przygotowanie do sprzedaży, obniżanie kosztów produkcji i stabilizacja cen, wspólne planowanie produkcji i dostosowanie jej do popytu, zwłaszcza pod kątem jakości i ilości oraz promowanie stosowania korzystnych dla środowiska zasad uprawy, technologii produkcji oraz gospodarki ściekami i odpadami.

Co może dać Unia

Producenci tworzący nową organizację mogą uzyskać pomoc na rozpoczęcie swojej działalności dopiero po uzyskaniu statusu wstępnego uznania, zaś wsparcie dalszych działań wymaga pełnego uznania organizacji przez Unię. Zwracając się do Unii o uznanie lub wstępne uznanie organizacje producenckie muszą wykazać, iż ich działania zgodne są z celami określonymi w postanowieniach rozporządzenia 2200/96, oraz że spełniają wszystkie stawiane im w tych postanowieniach wymagania. Chcąc zostać uznaną za organizację producentów musi ona spełniać szereg warunków. Przede wszystkim tworzona jest z własnej inicjatywy producentów i musi być osobą prawną. Producent może należeć tylko do jednej organizacji zajmującej się obrotem daną grupą produktów ogrodniczych.

Bardzo istotnym warunkiem uznania organizacji producenckiej jest posiadanie minimalnej liczby członków (w Polsce grupę założyć może nie mniej niż pięciu członków) i dysponowanie minimalną wartością przeznaczonej na rynek produkcji (w Polsce minimalna wielkość produkcji w gospodarstwie 200 000 zł). Organizacja producencka uznana przez Wspólnotę uzyskuje wsparcie finansowe w dwóch formach:

- rekompensaty za produkty wycofane z rynku,
- dotacji do funduszu operacyjnego.

Główną formą pomocy finansowej udzielanej organizacjom producenckim przez Wspólnotę jest dopłata do funduszu operacyjnego, jaki musi zostać stworzony przez organizację na finansowanie opracowanego przez nią i zatwierdzonego przez odpowiednie władze programu operacyjnego. Program ten dotyczy działań, jakie planuje podjąć organizacja aby spełnić cele stawiane jej przez Unię. Pomoc finansowa Unii do funduszu operacyjnego wynosi maksymalnie tyle, ile stanowią składki członków, czyli nie może przekraczać 50 proc. tego funduszu. Równocześnie pomoc ta nie może być wyższa niż 50 proc. faktycznych wydatków ponoszonych na realizację programu operacyjnego i rekompensaty za wycofane produkty płacone przez samą organizację.

Dogonić Niemcy

Wielkość tego wsparcia zależy od tego jak dużą wartość będzie miała produkcja sprzedawana przez grupy. Obecnie - jak szacuje Roman Izdebski z Fundacji Spółdzielczości Wiejskiej - w urzędach wojewódzkich zarejestrowano tylko 7 grup producentów owoców i warzyw. Kilka lat temu funkcjonowało 114 grup spełniających w przybliżeniu wymagania stawiane unijnym OP. - Większość z tych grup z pewnością istnieje - twierdzi Roman Izdebski. - Jeśli zależy nam na wykorzystaniu szans na wsparcie z budżetu Brukseli, to należy do tych grup dotrzeć i pomóc im w rejestracji. Gdy zrobimy to szybko i skutecznie, to za rok może być w Polsce zarejestrowanych co najmniej kilkadziesiąt grup.

Zakładając, że zarejestruje się 70 grup i każda z grup wykaże średnio sprzedaż na poziomie 500 tys. euro, można się spodziewać ok. 1,75 mln euro wsparcia z Brukseli, czyli nieco więcej niż uzyskały szwedzkie grupy w 1999 r. - Z racji potencjału powinniśmy dążyć do otrzymania co najmniej 50 mln zł rocznie, czyli tyle, co uzyskują rocznie niemieckie OP.

Warto też, jak mówi prezes Związku Sadowników RP, wyrobić sobie własną markę. Choć jest to kosztowne, to jednak zapewnia rynek zbytu i wyższe ceny. - Sposobem na przyszłość może być powstanie w Polsce "marek klubowych". Funkcjonują one w UE. Działa to na takiej samej zasadzie jak produkty regionalne czy marki win - określona grupa wykupuje "prawa autorskie" do określonej odmiany i tylko ona może ją hodować i sprzedawać. Bierze przez to odpowiedzialność za swój produkt i dba o jego jakość. W Polsce na razie hodowców nie stać na takie przedsięwzięcia, ale rozmowy są prowadzone.


Inne źródła dopłat

Negocjacje z UE stworzyły także sadownikom szanse uzyskania dodatkowej pomocy finansowej, szczególnie w okresie pierwszych lat członkostwa w UE. Ta dodatkowa pomoc obejmuje obszerny zestaw instrumentów stosowanych poza organizacją rynku owoców i warzyw. Kierowana jest nie tylko do grup producentów owoców i warzyw, ale także do indywidualnych sadowników. Sadownikom będą przysługiwały podstawowe dopłaty bezpośrednie do hektara (pomoc niedostępna dla producentów obecnej "15") oraz wybrane formy pomocy z programu SAPARD, Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW) oraz Sektorowego Programu Operacyjnego (SPO) "Restrukturyzacja i modernizacja sektora żywnościowego oraz rozwój obszarów wiejskich"

(Za: Roman Izdebski, "Szanse polskich sadowników po przystąpieniu do UE")

Brak komentarzy: