sobota, 19 czerwca 2010

Rynek samochodów: ...w jednym stali domu

Fiat Panda, Renualt Clio, Ford Focus czy Toyota Yaris pod jednym dachem? Czy niedługo wejdziemy do samochodowego marketu i wybierzemy w nim dowolną markę samochodu? Unia Europejska daje taką możliwość liberalizując od jesieni zasady obrotem nowymi samochodami.

Dotychczasowi dilerzy jednej marki od października br. dostali prawo do sprzedaży w jednym salonie obok siebie aut kilku marek. Przepis ten jest kolejnym krokiem Brukseli mającym na celu liberalizację obrotu nowymi samochodami. Do tej pory branża samochodowa była uznawana za szczególnie wrażliwą i wymagającą ochrony państwa. Jednak od momentu wprowadzenia wspólnej waluty zaczynają się zacierać różnice w cenach pojazdów w poszczególnych krajach. Teraz Bruksela idzie jeszcze dalej w uwolnieniu rynku - zezwala na istnienie swego rodzaju marketów samochodowych, gdzie obok siebie czekają na kupca samochody różnych marek. Takie hale istnieją już np. w Belgii - pod jednym dachem parkuje nawet 3000 samochodów różnych producentów.

Nowością jest także to, że stacje obsługi nie będą już musiały zaopatrywać się w części zamienne wyłącznie w hurtowniach autoryzowanych przez producentów aut. Wszystko to ma spowodować, że samochody będą tańsze i łatwiej dostępne.

Klientom lepiej...

To dobra wiadomość dla użytkowników. Tak przynajmniej twierdzi Cezary Banasiński z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Powinny spaść ceny samochodów i usług, bo konkurencja na rynku będzie większa. Nieco inne zdanie ma Marek Konieczny z Polskiej Izby Motoryzacji. Według niego samochody właśnie zdrożeją, gdyż ceny polskie zaczną się wyrównywać z zachodnimi. Dotyczy to jednak aut z segmentu masowego, droższe, luksusowe modele mają u nas potanieć. – W Polsce samochody luksusowe są znacznie droższe niż w Europie Zachodniej – dodaje Marek Konieczny. - Zmieni się też dostęp do części zamiennych, będzie łatwiejszy, a tym samym stanieją usługi.

A to już lepsza wiadomość dla właścicieli pojazdów starszych, nieobjętych gwarancją. Nowe regulacje umożliwiają autoryzowanym stacjom obsługi korzystanie z tańszych części od producentów niezależnych od producenta danej marki. Producent samochodów musi też udostępnić dokumentację techniczną swoich pojazdów warsztatom nieautoryzowanym, ale spełniającym warunki dilerskie.

...dilerom gorzej

Czy jednak te rozwiązania przyniosą tylko korzyści? Na pewno nie jest to radosna nowina dla autoryzowanych dilerów. Polskie firmy, które związały się z konkretną marką, nie są zachwycone perspektywą zmian na rynku sprzedaży. - Boimy się, że tak jak w Europie Zachodniej, powstaną w Polsce swego rodzaju „hangary sprzedaży”, czyli miejsca, gdzie bez żadnej obsługi i informacji można kupić dowolną markę samochodu - mówi Mariusz Setla, dyr. handlowy Wektor Sp. z o.o. dilera Renualt. - Producenci nie mówią, że nie będą rozmawiać z właścicielem takiego marketu - jeśli on zamówi u nich od razu kilkaset samochodów, to zgodzą się nawet na bardzo duże rabaty. Niepokojące jest to, że klient może uzyskać wiedzę na temat danego modelu u atoryzowanego dilera, a kupić w "hangarze" za niższą cenę.

Aby utrzymać się na rynku, już teraz dilerzy muszą podejmować działania służące umocnieniu się ich pozycji na lokalnym rynku. Im mniej wolnej przestrzeni będzie na rynku, tym większa szansa, że po 2005 r., kiedy całkowicie znikną bariery dla firm sprzedających samochody, zagraniczni inwestorzy zagrożą ich bytowi. To prawdziwa walka o przetrwanie. Kto ją wygra, ten może spać spokojnie.



Marek Konieczny, Polska Izba Motoryzacji:

- Zagrożenie dla polskiej gospodarki pojawi się dopiero w 2005 r., kiedy to na nasz rynek wejdą zagraniczni dilerzy. Czy mulitisalony są takie popularne w Europie Zachodniej? Nie sądzę, na to trzeba mieć mnóstwo pieniędzy. Jak zmieni się podejście klientów do kupowania samochodów w „supermarketach”? Nie będzie chyba z tym problemu, nawet w Polsce. Samochód jest przecież towarem jak każdy inny. Nasz pogląd na samochód jest ukształtowany przez marketing ze stuletnią tradycją, pewnie niedługo nastąpi zmiana i samochody będą traktowane jak każdy inny towar. Trzeba tylko przekonać klientów, że samochód niewiele różni się od butów – może z wyjątkiem gabarytów i ceny.

Mariusz Setla, dyr. handlowy Wektor Sp. z o.o., dilera Renualt:

- Ponieważ musieliśmy spełnić rygorystyczne wymagania narzucone przez Renualt w ramach umowy koncesyjnej, pozostaniemy przy samochodach tej firmy. Gdybyśmy chcieli sprzedawać samochody innych firm, musielibyśmy przejść podobną procedurę z innymi producentami. Klienci cenią dilerów za specjalizację, za to, że znają się bardzo dobrze na samochodach danej marki i darzą ich zaufaniem. Natomiast gdybyśmy sprzedawali różne marki nie znając się dobrze na żadnej z nich, myślę, że stracilibyśmy ich zaufanie. Jaki jest sposób na utrzymanie się w grze? Dilerzy powinni przede wszystkim pracować nad tym, żeby jak najmocniej „osadzić” się na lokalnym rynku, zdobyć jak największe udziały. To sprawi, że firmy, które będą zainteresowane otwarciem takich marketów, zrezygnują z ekspansji na terenie, gdzie ma silną pozycję „stary” diler. Zagrożony nie będzie też diler samochodów z górnej półki - nie wyobrażam sobie, by naprawdę drogie samochody kupowano w „hipermarkecie” - ich oferta będzie ograniczona do modeli tanich, produkowanych masowo.

Wolny rynek najważniejszy

Nowe przepisy Unii Europejskiej mają na celu wyrównanie cen aut na terenie całej UE. Do tej pory opłacało się przywieźć auto z innego kraju, korzystając z różnicy w cenach. Główne postanowienie dotyczy zniesienia obecnego układu, który umożliwia producentom domaganie się od dilerów, by sprzedawali tylko ich produkty, a nie samochody produkowane przez konkurentów. Pomysłodawca, komisarz Mario Monti, postanowił, że dilerzy mogą sami decydować, jakie samochody sprzedają, a producentom nie wolno domagać się wyłączności. Według nowych przepisów, dilerzy mogą też zlecać niektóre prace podwykonawcom i na terenie Wspólnoty otwierać swoje oddziały (to prawo wejdzie w życie dopiero od 2005 roku). Monopol na dystrybucję części zamiennych określonych producentów samochodów tracą też pośrednicy działający pomiędzy producentami a indywidualnymi klientami.

Producenci samochodów uważają, że nowe zasady nie przyniosą pożytku konsumentom. Według nich powstaną samochodowe supermarkety, które wyrugują z rynku drobnych przedstawicieli i zmniejszą wybór dla nabywców.

Nowe zasady wchodzą w życie od października br. (na terenie UE) i będą obowiązywać do 2010 roku z możliwością przedłużenia lub modyfikacji. W Polsce przepisy będą obowiązywać od początku 2004 lub, jeśli skuteczny okaże się lobbing sprzedawców, od momentu wejścia Polski do UE, czyli maja 2004.

(na podst. serwisu BBC)

Brak komentarzy: