wtorek, 22 czerwca 2010

Kuchnia francuska: Śmietana im nie straszna

Na temat kuchni francuskiej napisano wiele tomów, a i tak nie udało się wyczerpać tematu.

Francuzi kochają jeść i znają mnóstwo sposobów, by tę zachciankę zaspokoić. Ich kuchnia jest bardzo zróżnicowana, gdyż każdy region Francji ma swoje przysmaki i z różnych składników je przygotowuje. I tak, jeśli lubimy jedzenie lekkie i słoneczne, wybierzmy się na południe Francji, gdzie wspólnota cywilizacyjna basenu Morza Śródziemnego zbliża potrawy do tych znanych z kuchni włoskiej czy hiszpańskiej, gdzie liczy się aromat i kolor, jak w Prowansji. Z kolei surowy klimat regionów północnych, np. Bretanii, sprzyja kuchni tłustszej i ciężkiej. Podróż kulinarna po Francji może być niezwykle ekscytującą przygodą, wiadomo przecież, jak poważnie Francuzi traktują gotowanie. Pamiętacie komedię Luisa de Funes "Skrzydełko czy nóżka"? Pokazuje ona - wcale nie w tak przejaskrawiony sposób, jak by się mogło wydawać - czym jest dla właściciela francuskiej restauracji ocena w słynnym przewodniku kulinarnym. Niższe noty w aktualizowanym co roku Michelinie były już powodem samobójstw szefów kuchni...

Niektóre potrawy francuskie budzą wśród obcokrajowców mieszane uczucia: ślimaki z masłem czosnkowym czy żabie udka pozostają wzorem wyrafinowania, któremu dorównują tylko jeszcze dziwaczniejsze potrawy kuchni azjatyckiej. Z drugiej strony mamy prostotę niezastąpionej bagietki, która towarzyszy niemal każdej potrawie.

O kulinarny dzień Francuza zapytaliśmy Pierre'a Gaillarda, pochodzącego z Lyonu szefa kuchni krakowskiej restauracji "La Fontaine". - Na śniadanie we Francji jemy niewiele, rogalik i kawa wystarczą. Obiad jemy dość wcześnie, bo około godziny 13. Na obiad jemy już dość dużo: obowiązkowo przystawki, zupę, danie mięsne i deser. Do dania głównego jemy zarówno ziemniaki - ale nie w takich ilościach co Polacy - jak i ryż czy makaron. Obowiązkowym dodatkiem są sery. Kolejny większy posiłek jemy dopiero wieczorem, ok. 20-21.

Pierre Gaillard przyznaje, że kuchnia francuska wymaga wiele zachodu i pracy. Przeciętnie do potrawy używa się od siedmiu do dziesięciu składników.

Potrawy francuskie lubią sosy, a te powstają z niezliczonej ilości jajek, masła, śmietany i innych nie polecanych przez dietetyków składników. Francuzi znaleźli jednak sposób, by zagrać dietetykom na nosie - jeszcze zanim wymyślono całą ideologię do jedzenia tłustego i jedzenia "zdrowego" - swoje ciężko strawne dania popijają dobrym czerwonym winem, które likwiduje niebezpiecznie odkładający się cholesterel, sprawiając że pozostają zdrowi i szczupli, w przeciwieństwie do mających obsesję na punkcie zdrowego odżywiania Amerykanów, którzy mają największe na świecie problemy z otyłością społeczeństwa. Francuzi lubią jeść i celebrować jedzenie. To też rodzaj hołdu dla umiejętności kucharza - pośpieszne łykanie rodem z McDonalda uwłacza dobremu szefowi kuchni. To dlatego prawdopodobnie ceny we francuskich restauracjach są tak wysokie - kiedy płacimy 150 zł za obiad, na pewno będziemy starać się delektować posiłkiem jak najdłużej.


Sałata wiosenna wg Pierre'a Gaillarda

Potrzebujemy kilka gatunków sałaty: rukolę, roszponkę, sałatę strzępiastą, zieloną (im więcej, tym lepiej), pomidory kandyzowane, szparagi, kulki z mozarelli panierowane w sezami i maku, naleśnik z ciasta ryżowego ze smażonymi warzywami. Składniki polewamy sosem powstałym ze zredukowanego octu balsamicznego i porto oraz vinegretem. Doskonała przekoąska w oczekiwaniu na danie główne lub jako szybki posiłek w ciągu dnia.

Brak komentarzy: