wtorek, 13 lipca 2010

Rolnictwo: Europa wzięta

Polska żywność idzie w Unii jak woda. W samych tylko dwóch pierwszych miesiącach naszego członkostwa eksport polskiej żywności do krajów “starej UE” wzrósł o ponad 77 proc. A to dopiero początek.

Według danych Ministerstwa Rolnictwa tylko w maju i czerwcu, sprzedaż żywności przetworzonej i płodów rolnych do krajów dawnej "15" osiągnęła wartość 514 mln euro, aż o 77,5 proc. więcej niż w tym samym czasie rok wcześniej. Polska wyrasta na europejskiego giganta w produkcji żywności. Minister rolnictwa Wojciech Olejniczak już dziś prorokuje, że w niedługim czasie nasz kraj dołączy do największych eksporterów żywności w Unii: Francji i Niemiec.W całym 2004 r. nasz eksport żywności do Unii może przekroczyć 5 mld euro. Będzie stanowił więcej niż trzy czwarte łącznej sprzedaży produktów spożywczych za granicę. - Główna przyczyna tego sukcesu to zniesienie kontyngentów, cen minimalnych i innych ograniczeń. Polscy eksporterzy pierwszy raz mają przed sobą otwarty rynek - mówi Wojciech Olejniczak.

Wreszcie wolny rynek

Przed przystapieniem Polski do Unii obowiązywały roczne limity eksportu, które polscy producenci wykorzystywali błyskawicznie, nieraz w ciągu kilku dni. Z kolei eksporterzy owoców i warzyw musieli przed poszerzeniem Unii podporządkować się minimalnym cenom określanym przez Brukselę. Teraz wszystko podlega zasadom podaży i popytu.

O największym sukcesie mogą mówić producenci mięsa i drobiu oraz zakłady mleczarskie. Firmy chwalą nie tylko zniesienie kontyngentów, ale przede wszystkim barier celnych. Koniec z przymusowym oczekiwaniem na granicach i dokuczliwymi kontrolami opóźniającymi transport. Dostęp do rynku jest obecnie taki sam, jaki mają kraje dawnej “15”, a to oznacza poprawę konkurencyjności. Potrzeba dostosowania zakaładów do norm unijnych sprawiła, że dziś nasz kraj dysponuje najnowocześniejszymi liniami produkcyjnymi, przez co nie ma żadnych problemów z podpisywaniem umów z zachodnimi kontrahentami. Poprawiła się też wydajność w rolnictwie – zmniejsza się liczba drobnych dostawców, rolnicy łączą się w grupy producenckie zdolne skuteczniej konkurować na rynku. - Poprzez to, że Polsce “narzucono” standardy UE, bo tak to było odbierane, wielu rolników rozwinęło produkcję, zainwestowało w unowocześnienie obory, w poprawę warunków weterynaryjnych – mówił minister Olejniczak dziennikarzom w Brukseli.

Owoce i szynka parmeńska

Naszą specjalnością są nieprzetworzone owoce i warzywa. Najbardziej poszukiwanym owocem jest polskie jabłko, tanie i smaczne. Podobno żaden inny kraj nie ma tak dobrych jabłek, jak Polska. Mają dużą kwasowość, przez co idealnie nadają się na koncentrat do produkcji soków i napojów. Polska produkuje prawie 2,5 mln ton jabłek rocznie, z czego większość eksportowana jest w postaci owoców lub przetworzonej. W ubiegłym roku wyeksportowano 230 t koncentratu, co przekłada się na 1,2 mln t świeżych owoców.

Ogromną popularnością cieszą się w Europie Zachodniej polskie truskawki. W tym roku wyeksportowano ich 90 tys. t, czyli o połowę więcej niż w ubiegłym.Podobną dynamiką wzrostu charakteryzuje się też eksport innych owoców miękkich: malin, porzeczek, wiśni. Atutem polskich firm jest niższa o połowę cena. To właśnie ta cena budzi wielki niepokój wśród rolników zachodnich, ale i wpływa na zaostrzenie się konkurencji.

Dość niespodziewanie nasz kraj stał się ważnym eksporterem ryb – surowych i przetworzonych. Do ciekawostek należy zaliczyć fakt, że Polska jest również znaczącym dostawcą... szynki parmeńskiej. Informacja ta wywołała niemałe zamieszanie w Komisji Europejskiej, gdyż wyrób ten jest zarejestrowany jako “produkt o chronionym oznaczeniu pochodzenia", który w myśl przepisów powinien być produkowany i przetwarzany tylko w regionie pochodzenia. Tymczasem sprytni Włosi zamawiają gotowy produkt w Polsce, dzięki czemu mają większe zyski. Podobnie rzecz ma się z serami, kupowanymi w Polsce przez Holendrów i sprzedawanymi pod własną tradycyjną marką. Choć tego typu praktyki trudno chwalić, to wynika z tego jeden pozytywny wniosek: skoro Włosi i Holendrzy decydują się na takie – nielegalne co prawda – praktyki, oznacza to, że jakość polskich produktów, które potem wykorzystują pod własną nazwą, jest bez zarzutu.

Rynki zbytu

Dla polskiej żywności największym rynkiem zbytu pozostają Niemcy (w I połowie roku eksport osiągnął 532 mln euro, o 36 proc. więcej niż w 2003 r.). Na tym rynku Polska osiąga największą nadwyżkę w sprzedaży (249 mln euro od stycznia do czerwca). Bardzo szybko rośnie nasz eksport do Holandii (o 50 proc.), gdzie konkurencyjne stają się nawet polskie sery i kwiaty – tradycyjne holenderskie specjalności. Nasz eksport spożywczy do Francji wzrósł w pierwszej połowie roku aż o 47 proc., do Włoch o 45 proc., a do Wielkiej Brytanii o 38 proc. Polska sprzedaje dwukrotnie więcej żywności do Czech, niż stamtąd sprowadza.

Czy jest szansa, by ta tendencja utrzymała się przez dłuższy okres? Tak, potwierdzają to eksperci, np. Andrzej Kalicki z instytutu FAPA. Wg niego przez przynajmniej kilka lat sprzedaż żywności za granicę będzie rosła o kilkanaście procent rocznie. Naszą kartą atutową są duże powierzchnie gruntów rolnych, dobry klimat, tania siła robocza.

Brak komentarzy: