poniedziałek, 31 maja 2010

Unia europejskich myśliwych

Rozmowa z Janem Suchorończakiem, prezesem Wojewódzkiej Rady Łowieckiej w Katowicach.

- Polska niedługo stanie się członkiem Unii Europejskiej. Co to oznacza dla naszych myśliwych?

- Główna zmiana wiąże się z nowelizacją polskiego prawa łowieckiego, które będzie już dostosowane do obowiązującego na terenie Unii. Projekt ustawy przewiduje zniesienie podziału na myśliwych krajowych i dewizowych oraz wprowadzenie możliwości polowań w Polsce dla wszystkich obywateli UE, o ile posiadają uprawnienia do polowań w swoim kraju. Dodatkowo, tak jak ma to miejsce w krajach Wspólnoty, taki myśliwy będzie musiał zdać egzamin uzupełniający w zakresie przepisów obowiązujących w naszym kraju. Szczególnie dotyczy to gatunków zagrożonych i okresów ochronnych obowiązujących w Polsce. Projekt przewiduje też, że myśliwy cudzoziemiec nie będący członkiem Polskiego Związku Łowieckiego lub niespełniający powyższych warunków, mógłby polować po wykupieniu zezwolenia u przedsiębiorcy posiadającego licencje na organizację polowań, tj. na podstawie odpowiednich uprawnień bądź zgody ministra środowiska.

- Czym w takim razie będą się różnić polowania na nowych zasadach od tzw. polowań dewizowych?

- Do chwili wejścia w życie ustawy, myśliwi obcokrajowcy mogą polować na tzw. zasadach dewizowych, czyli poprzez wykupienie jednorazowego zezwolenia na polowanie na określony gatunek zwierzyny w wyspecjalizowanych biurach. Różnica polega na tym, że dziś obowiązuje niezwykle złożona i skomplikowana procedura, jest wiele ograniczeń administracyjnych związanych np. z zezwoleniem na przewóz broni – stare reguły wymagały zdobycia takiego zezwolenia w konsulacie polskim na terenie kraju zamieszkania.

- Czy PZŁ spodziewa się dofinansowania swojej działalności przez Brukselę?

- Będziemy występować o pozyskanie funduszy w ramach szeroko pojętej ochrony środowiska na reintrodukcję, czyli przywracanie przyrodzie zagrożonych gatunków. W Polsce problem dotyczy przede wszystkim zwierzyny drobnej, zajęcy, kuropatw, głuszców, cietrzewi. Pierwsze takie próby już są podejmowane. PZŁ w swoich ośrodkach prowadzi hodowlę zajęcy, którymi będą zasilane najuboższe łowiska. Koszt wyhodowania zająca w warunkach niewoli to kwota rzędu 150-200 zł, a trzeba ich przywracać od kilku do kilkunastu tysięcy rocznie przez co najmniej 10 najbliższych lat.

- Ilu myśliwych jest w Polsce, a jak to wygląda w krajach Europy Zachodniej?

- W Polsce, na ponad 38 mln mieszkańców, mamy 100 tys. myśliwych. Dla porównania w 80-milionowych Niemczech jest 2,5 mln myśliwych. Podobne proporcje są we Francji. Polski Związek Łowiecki w swoich działaniach zwraca ogromną uwagę na szeroko pojęty udział myśliwych w ochronie środowiska i gospodarce łowieckiej. Zasady, których ściśle przestrzegamy, sprowadzają naszą działalność do tego, że udział w polowaniu jest jednym z ostatnich zadań myśliwego. Troska o łowisko poprzez budowę urządzeń, paśników, dokarmianie zwierzyny, a na Śląsku także zalesianie obszarów zdegradowanych, to nasze podstawowe cele. Na te działania myśliwi przeznaczają tysiące roboczogodzin oraz setki tysięcy zł, które pozyskujemy ze składek członkowskich oraz odstawionej do punktów skupu zwierzyny.

- Myślistwo kojarzy się też z pewną specyficzną kulturą...

- W ostatnich latach rzeczywiście widać intensyfikację kultywowania i rozwoju pięknych łowieckich tradycji. Dużo do tej tradycji wniósł region śląski, wystarczy wspomnieć znany w całej Europie róg myśliwski zwany od nazwiska pszczyńskiego księcia von Pless „plesówką”. W tym roku PZŁ obchodzi jubileusz 80-lecia istnienia. Z tej okazji w dniach 12-15 czerwca odbyły się w Pszczynie centralne obchody, w których udział wzięło ponad 500 uczestników z kraju i zagranicy. Nasze koła aktywnie współpracują z samorządami, organizują wspólne imprezy, wystawy – sprzyja to utrwalaniu pozytywnego wizerunku myśliwego, który nie wchodzi do lasu, by zabijać zwierzynę, ale żeby chronić populację i naturalne środowisko bytowania zwierząt.

- Jakie są największe problemy trapiące myśliwych?

- Z pewnością problemem są drapieżniki, które przyczyniają się do spadku liczebności zwierzyny drobnej. Są to lisy i krukowate oraz wałęsające się po lesie psy i koty. Myśliwi uzyskali niedawno uprawnienia do eliminacji takich zdziczałych zwierząt domowych, będących zagrożeniem nie tylko dla zwierząt leśnych, ale i dla ludzi. Chciałbym podkreślić, że odstrzał odbywa się w sposób humanitarny i w żadnym przypadku w pobliżu domostw. Za łamanie tych zasad czekają surowe kary, z wykluczeniem ze związku włącznie. Innym niepokojącym zjawiskiem jest także kłusownictwo i to nie takie „tradycyjne”, dyktowane potrzebą zdobycia pożywienia, ale tzw. kłusownictwo w białych kołnierzykach. Mnożą się sygnały, że istnieją grupy „miłośników” polowań, nienależących do PZŁ, którzy dysponują nielegalną bronią i kłusują nie bacząc na okresy ochronne, wyrządzając w ten sposób ogromne szkody.

- Jak z nimi walczyć?

- W województwie śląskim wojewoda powołał Państwową Straż Łowiecką, która działa we współpracy ze strażą leśną i policją. Powstał specjalny program przeciwdziałania tej pladze. Strażnicy mają do dyspozycji broń i mogą zatrzymywać kłusowników. Mamy nadzieję, że efekty wkrótce będą widoczne.

Brak komentarzy: