piątek, 28 maja 2010

Broń musi być tańsza!

Rozmowa z Krzysztofem Szusterem, prezesem firmy M.K. Szuster.

- Jak zmieni się sytuacja polskich firm produkujących i handlujących bronią oraz akcesoriami myśliwskimi po wejściu Polski do UE?

- Po wejściu do UE sytuacja firm produkujących będzie zdecydowanie lepsza. Już dziś jesteśmy potentatami w Europie jeżeli chodzi o produkcję galanterii skórzanej, jak pokrowce, futerały na broń, pasy na amunicję. Broni myśliwskiej, poza pojedynczymi egzemplarzami wytwarzanymi przez warsztaty rusznikarskie, nikt u nas nie produkuje. Poważnym problemem stanie się jednak wysoka stawka VAT i podatek akcyzowy w wysokości 25 proc. Przypominam, że w Europie broń myśliwska najdroższa jest właśnie w Polsce.

Już na granicy do ceny zakupu należy doliczyć 52,5 proc. akcyzy i VAT-u. Wprowadzenie akcyzy przed laty proponowane było przez ówczesny rząd na dwa lata, ale jak to zwykle u nas bywa, ktoś o tym zapomniał i trwa to do dziś. Klienci narzekają na handlowców, że broń jest za droga, a my nic nie możemy zrobić. Duże zagraniczne firmy, rozumiejąc tę sytuację rezygnują ze swoich marży, aby tylko utrzymać swój wyrób w Polsce. Oczywiście po wejściu do UE nie będą musieli już tego robić i istnieje poważne niebezpieczeństwo, że wiele tych najmniejszych sklepów myśliwskich splajtuje. Kto bowiem będzie tak rozrzutny, aby kupować towar w Polsce o kilkadziesiąt procent drożej niż w sąsiednim kraju. Przecież mając stosowne zezwolenie można będzie nabyć broń w majestacie prawa. A przewiezienie jej przez granicę nie będzie już rodziło konieczności płacenia cła czy akcyzy.

- Co należałoby zatem zmienić w przepisach prawnych i podatkowych, by polskie firmy nie poległy w starciu z konkurencją firm zachodnioeuropejskich?

- Natychmiast Ministerstwo Finansów powinno ustalić datę zniesienia podatku akcyzowego od broni myśliwskiej i gazowej. Pozostawienie go spowoduje załamanie rynku, a zlikwidowanie go dopiero w dniu wejścia do UE przysporzy ogromnych strat także państwu, bo przecież klienci wstrzymają się z zakupem nowej broni, zaś państwo straci tu podatek VAT oraz dochodowy od przedsiębiorstw. Każdy myśliwy, licząc, że za broń ma zapłacić 52,5 proc. więcej w Polsce niż np. w Niemczech, wybierze wyjazd lub zamówi towar poza Polską. Przy cenie broni kulowej w Polsce średnio 6-7 tys. zł, oszczędność ok. 3 tys. zł to bardzo dużo. Już i tak istnieje różnica 6 proc. pomiędzy stawką VAT w Polsce i Niemczech. Wiadomo, że na zmianę VAT-u nie można liczyć, ale pozostawienie akcyzy spowoduje ogromne straty nie tylko dla państwa. To nie populistyczne hasło, ale wtedy wielu ludzi trudniących się handlem bronią i amunicją oraz członków ich rodzin zasilą szeregi bezrobotnych.

- To nie jedyny problem gnębiący branżę.

- Drugim poważnym problemem jest trwająca właśnie wymiana koncesji na obrót bronią i amunicją. W Polsce od lat chcemy być bardziej święci od Papieża. Wprowadzone nowe przepisy i rozporządzenia są o wiele ostrzejsze niż te, które obowiązują w UE. I tak np. sklepy znajdujące się w budynkach mieszkalnych prowadzące sprzedaż amunicji, będą zmuszone do poniesienia ogromnych nakładów finansowych na dostosowanie ich do nowych norm. Norm, do których kontrolowania powołano: Straż Pożarną, Sanepid (cóż ma do tego ta placówka - przecież broń to nie towary spożywcze), lekarzy psychiatrów, psychologów itp. W całej Europie 99 proc. sklepów myśliwskich mieści się na parterze domów mieszkalnych i nigdy w całej powojennej historii nie doszło do jakiegokolwiek wybuchu. Koszty uzyskania nowej koncesji są ogromne. Wiele małych sklepów, szczególnie w małych miastach, po prostu zniknie.

- Czy Polska liczy się w świecie jako producent broni i sprzętu dla myśliwych?

- Polska, jako producent broni myśliwskiej zupełnie się nie liczy. I nie należy z tego powodu załamywać rąk. Jest to bodajże jedyna dziedzina, w której poprzedni decydenci nie chcieli, abyśmy byli, jak zwykle, pępkiem świata. Polska miała wspaniałe tradycje, jeżeli chodzi o broń ostrą wytwarzaną w Radomiu, ale nie było tam nigdy znaczącej produkcji broni myśliwskiej. W tej dziedzinie potrzebna jest wieloletnia tradycja i specjalizacja. Nie można otwierać montowni broni czy filii fabryk. Dzisiejsza broń myśliwska jest wytwarzana w oparciu o supernowoczesne technologie, ale zawsze potrzebuje w końcowym etapie „cudownych rąk” wytrawnych rusznikarzy. A jest to zawód przekazywany z pokolenia na pokolenie. Brak jest w Polsce specjalnych szkół czy nawet kierunków studiów przygotowujących rusznikarzy.

(2004)

Brak komentarzy: